11 Najbardziej Niebezpiecznych Błędów W Nauce Day-Tradingu

Szacowany czas czytania: 17 min.

Wpis jest fragmentem książki: Zawodowy DayTrader

Wprowadzenie

Kiedy zdecydujemy się zająć tradingiem na poważnie, czyha na nas masa niebezpieczeństw. Doświadczyłem wiele błędów na własnej skórze, głównie przez to, że długo próbowałem ogarnąć trading swoimi siłami. Opowiem Ci o wnioskach, które wyciągnąłem na podstawie tego oraz na podstawie drogi moich uczniów.

Po przeczytaniu tego wpisu będziesz miał wiedzę w jaki sposób uniknąć najgorszych błędów i diametralnie przyspieszyć Twoją drogę do stania się stało-zyskownym Day-Traderem.

1. Automatyczne kopiowanie sygnałów 

Na początku styczności z tradingiem, często próbujemy rozeznać się w temacie kopiowania sygnałów. Po oczywistych zaletach (zarobić i się nie narobić), skupmy się na wadach takiego rozwiązania:

  1. Zdobywamy jedynie pieniądze, lecz to działanie nie wnosi wartości dodanej w postaci własnego rozwoju.  
  2. Zazwyczaj nie znamy osobiście człowieka, od którego kopiujemy decyzje inwestycyjne. Możemy przez to cały czas żyć w niepewności, czy nagle ta osoba nie zniknie. Jeśli zniknie, albo zacznie przynosić straty (a tak dzieje się stosunkowo często), rozczarowujemy się i szukamy dalej. 

2. Sugerowanie się zagraniami innych 

Innym błędem jaki możemy zrobić jest sugerowanie się decyzjami innych, które znajdujemy na forach, grupach czy portalach. Możliwe, że w krótkim okresie pozwoli nam to rozegrać kilka dobrych tradów, ale w ten sposób, nie budując statystyk, bardzo trudno jest zaufać sobie i swojej strategii (o ile to w ogóle możliwe!). 

Przytoczę słowa Franka, który na ten temat mówi tak:  

Wiele osób poszukuje informacji potwierdzających, czy wzmacniających ich przekonania. Przez zbieranie danych od innych, próbują się uchronić przed stratą. Nie warto szukać potwierdzenia u kolegów, czy na stronach internetowych. To nie jest profesjonalny trading. Nie należy iść z tłumem.

Miałem ucznia Kamila, który przez pewien czas próbował się posiłkować sugestiami analityków. Powiedział mi, że faktycznie analizy żyją swoim życiem, a to co się dzieje na rynku, swoim. Po tym doświadczeniu nie patrzy już na tego typu informacje.

3. Za szybkie „wrzucenie do gry” istotnych środków

Reklamy bombardują nas, że jest łatwo. Więc nie czekamy,  tylko od razu ładujemy kasę na rynek. Jak się to kończy – każdy z nas wie lub słyszał… 90 % początkujących w 90 dni traci 90% środków.

Zasada jest prosta. Trader, który źle zarządza pieniędzmi na osi czasu edukacji, prędzej czy później straci zarządzane środki. Natomiast słaby gracz (a takimi jesteśmy na starcie), który dobrze zarządza ryzykiem przetrwa na rynku na tyle długo, aby móc odpowiednio rozwinąć inwestycyjne umiejętności. Ostatecznie uruchamia swoje środki finansowe dopiero, gdy zaczyna skutecznie handlować. 

Jeden z moich uczniów, zgłosił się do mnie na szkolenie dopiero po tym, jak stracił sporo pieniędzy. Możesz uniknąć tego typu sytuacji, rozpoczynając od edukacji. 

4. Nierealistyczne oczekiwania

Często gdy przeprowadzam rozmowy, konsultacje lub czytam wypełnione formularze z pytaniem: jakie masz oczekiwania co do wzrostu kapitału?”, dostaje zaskakująco często odpowiedź: 1-2 % dziennie”. Skąd takie przekonanie? Myślę, że jest kilka powodów. Tutaj wymienię tylko dwa. 

  1. Konkursy inwestycyjne:
    Organizowanie konkursów to super model biznesowy brokerów. Niby tacy nowi traderzy wiedzą, że konkursy rządzą się swoimi prawami, jednak podświadomie takie wyniki jak 200% w miesiąc robią wrażenie. Trzeba wiedzieć, że w konkursach Traderzy ryzykują często połowę swojego konta na jedną pozycję! Jednak procenty robią wow i o to chodzi brokerom. Co oczywiście przysłania prawdę dotyczącą możliwych zysków w tym zawodzie.
  1. Własne wyniki w krótkim okresie czasu:
    Kolejną rzeczą, z której mogą brać się nieprawdziwe oczekiwania są własne wyniki początkujących. Na konsultacjach niektórzy odpowiadają: 
    „czasami uda mi się zarobić 10 % w jeden dzień, więc jakbym wybierał tylko te najlepsze transakcje to myślę, że 1-2% jest realne”. 
    Problem polaga na tym, że wyciągają oni wnioski na podstawie zbyt krótkiego okresu czasu! Trudno jednak nie ulec takiemu przekonaniu widząc w Internecie tak często, tak mało realne (na dłuższą metę) wyniki. 

Dlaczego tutaj jest problem?

Faktem jest, że najlepsi na świecie doświadczeni zawodowi traderzy robią 20-120% / rok.  Kwota najczęstszych inwestycji początkujących to kilka czy kilkanaście tys zł. Ja zaczynałem od kilku stówek. Załóżmy dla uproszczenia przykładu, że jakimś cudem będę jeszcze lepszy od profesjonalisty i zarobię 100% w rok. Dużo. Nasuwa się jednak pytanie: Czy w skali roku (mało realny) zysk 100% z kwoty początkowej 5000 zł zmienią moje życie? Trudno powiedzieć. Raczej nie.

Co więcej: Zarobić to jedno, a zarobić i utrzymać zarobek to drugie. Bardzo prawdopodobne, że w kolejnym roku będe miał stratę. Miałem. I co wtedy? Poświęciłem energię, a ekwiwalentu w postaci pieniędzy nie miałem. W rozdziale „Jak zdobyć depozyt” w 2 części piszę jakie są opcje, aby wyjść z tego błędnego koła.

5. Powierzanie środków 

Kolejna opcja to powierzanie środków innym traderom. To brzmi już lepiej, ale często nie mamy dostępu do dobrych traderów. Ci co są dobrzy, często siedzą w ciszy albo w wielkich organizacjach. 

Zakładając wersję, że masz szczęście znać dobrego tradera warto ustalić warunki, co będzie, jeżeli coś pójdzie nie tak. Warto zastanowić się, co zrobicie, jeśli zrealizuje się najgorsza możliwa opcja.
Jednak gdy zależy nam na zrobieniu z tradingu pracy na co dzień, wtedy potrzebujemy wziąć sprawy w swoje ręce. Nie wystarczy znać takiego czy innego tradera. Prawdziwego długoterminowego zadowolenia nie dadzą ostatecznie pieniądze, ale przychodzi ono dopiero z naszej osobistej, długiej, wyboistej drogi stawania się w czymś naprawde dobrym. Posłuchajmy Ray-a. 

(Fragm. książki – ZASADY Ray D. Str. 45 )

„Pomyśl: obieranie sobie za cel zarabiania pieniędzy nie ma sensu, bo pieniądze same w sobie nie mają żadnej wartości – ich wartość wynika z tego, co można za nie kupić, a przecież nie wszystko da się kupić. Mądrzej jest zacząć od tego, czego naprawdę się pragnie, a więc od rzeczywistych celów, a następnie dojść do tego, co jest potrzebne, by owe cele osiągnąć. Pieniądze to jedna z rzeczy, których potrzebujesz, ale nie jedyna i z całą pewnością nie najistotniejsza, zwłaszcza gdy już przekroczysz kwotę niezbędną do zdobycia tego, czego naprawdę pragniesz.”

6. Przedwczesny trading intuicyjny – brak planu gry 

Na początku próbowałem tradowania intuicyjnego. „Mniej się narobimy a zarobimy” myślałem. Oczywiście to nie był w całości zły pomysł. W końcu trading to sztuka. Poznałem Franka, któremu to super wychodziło. Więc próbowałem. Jednak coś nie szło. Wyniki w kratkę, a najgorsza była ilość stresu przy każdej pozycji. Z obecnej perspektywy wiem, że stres był spowodowany brakiem pewności w tym co robiłem. Każda decyzja wiązała się z napięciem bo nie wiedziałem czego się można po niej spodziewać. Nie prowadziłem zaawansowanych statystyk zagrań. Nie mierzyłem skuteczności poszczególnych strategii.

Tradując intuicyjnie nie miałem też jak pracować nad dyscypliną. Nie wiedziałem co jest błędem z tego co robię na rynku a co nie. Nie miałem jak stawać się lepszym graczem. 

Lekcje od V. Tharpa

V. Tharp w swojej książce „Trade Doskonały” na str. 263 pisze tak:

„Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy przeciętny gracz giełdowy deklaruje, że stosuje podejście uznaniowe, znaczy to, że nie ma żadnych reguł i robi to, co akurat przyjdzie im do głowy.” […]Ponieważ nie mają żadnego systemu i żadnych reguł, nie są w stanie zarządzać skutecznie własnymi transakcjami.”

To co pisze Tharp zrozumiałem dopiero po latach. Kropki się połączyły. Przejście na bardziej intuicyjny handel przez wspomnianego Franka, którym się zainspirowałem na TJS-ie,  odbył się po okresie sowitych zysków metodami ustrukturyzowanymi i pracy w Funduszu w „City of London”. Wcześniej w pierwszych latach edukacji pracował z dziennikiem tradera i handlował usystematyzowanymi strategiami. Badał statystycznie zagrania, analizował porównawczo zyskowne i stratne trady oraz budował zbiory kryteriów potrzebnych do rozgrywania poszczególnych strategii. 

Dopiero po kilku latach, gdy opanował warsztat, zaczął improwizować. Trochę jak Picasso, który zaczynał od odwzorowywania rzeczywistości, a kończył życie malując abstrakcje. 

Wybitni artyści (malarze, pianiści itp.) na początku kariery kończą uczelnie wyższe w tym zakresie. Dopiero po solidnej edukacji, zdobyciu warsztatu, mogą sobie pozwolić na improwizację i łamanie zasad. 

Jaki z tego wniosek?: 

„Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie.” 

Dopiero gdy zrozumiałem, że muszę odrobić swoje lekcje, które opisuje w drugiej części książki, spowodowało to, że małymi kroczkami wchodziłem na plusowy trading. 

V. Tharp w swojej książce zaleca żeby sobie zadać kilka pytań w celu sprawdzenia czy handlujemy uznaniowo. Oto one: 

  • Czy masz spisane kryteria wejścia i kryteria wyjścia z pozycji w danej strategii? ….
  • Czy masz spisane zasady, którymi się kierujesz wchodząc w pozycje w każdej ze strategii? …
  • Czy zdarza Ci się otworzyć pozycje, a potem nie pamiętasz dlaczego to zrobiłeś? …
  • Wiesz z ilu narzędzi korzystasz tj. formacji / setupów / korekt? …
  • Masz zapisane jaką metodą interpretujesz poruszanie się ceny? …

V. Tharp pisze, że jeśli odpowiedziałeś przecząco na co najmniej 2 z powyższych pytań, masz zadatki na tradera uznaniowego. Warto się zatrzymać i zastanowić, czy takie dalsze postępowanie stworzy z ciebie zyskownego tradera. Czy godzisz się z tym, że idąc tą drogą możesz nigdy nim nie zostać? Jest ogromnie prawdopodobne, że skończysz ze stratami. Dlaczego? Bez ustalonych kryteriów wejścia czy prowadzenia, nie będziesz w stanie wyciągać nauki z własnych błędów, ponieważ nie będziesz wiedział, co stanowi błąd, a co właściwą decyzję.

Nasze zdrowie w przypadku tradingu bezrefleksyjnego

Oczywiście, ten rodzaj tradingu wiąże się z przewlekłym stresem, ponieważ istnieje wiele niepewnych czynników. Nasz organizm nie jest w stanie przewidzieć, czego może się spodziewać. Nawet najmniejszy ruch ceny, który jest przeciwny naszej pozycji, możemy odbierać jako „atak” na nasz trade. Eksperci szacują, że 70-85% wizyt u lekarzy jest spowodowane dolegliwościami i chorobami związanymi z silnym, przewlekłym stresem. 

Wniosek: Emocjonalne reagowanie na wszystkie zdarzenia podczas sesji nie może ciągnąć się latami. Celem grubych graczy w bankach jest takie manipulowanie ceną, aby wywoływać u innych emocje. Im mądrzej podejdziemy do nauki tradingu, tym lepiej dla naszego zdrowia i salda rachunku. Chyba każdy z nas chciałby czuć się pozytywnie zmobilizowany w trakcie i po sesji, a nie wyczerpany.
Możemy chcieć przeskoczyć ten etap edukacji, ja chciałem przeskoczyć i w ten sposób nie mogłem zdobyć pewności tego co robię na rynku przez lata. Straciłem czas, który ty możesz wykorzystać dużo lepiej. 

7. Przecenianie roli czynników psychologicznych na starcie nauki

Są osoby, które po 3 miesiącach tradowania swoje niepowodzenia przypisują byciu nieopanowanym, chciwym czy nawet „problemom z dzieciństwa”. Zaczynają więc głównie skupiać się na powyższych kwestiach. Jednak w większości przypadków przyczyną jest brak wiedzy technicznej i planu handlu, o czym pisałem w podpunkcie wyżej: „Przedwczesny trading intuicyjny”.

Brent Penfold w książce „Uniwersalne zasady spekulacji” (str. 4) opowiada, że ogromna większość początkujących traderów wskazuje na czynniki psychologiczne, jako kluczowy element sukcesu w tradingu. Nieraz spotykam się z twierdzeniem, że 70% sukcesu to psychologia. Tylko jest jedno ale! Brent słusznie zauważył, że znaczenie tych czynników może się zmieniać na różnych etapach nauki tradingu!

Opisuje to tak na 4 str. książki uniwersalne zasady spekulacji: 

Zawsze gdy występuję z prezentacją, zadaje słuchaczom pytanie, który z aspektów spekulacji jest ich zadaniem najważniejszy:

1. Metoda – plan otwierania i zamykania pozycji
2. Zarządzanie pieniędzmi – MM i MT ( management trade) 
3. Psychologia – dyscyplina, postępowanie zgodnie z planem

Co ciekawe, większość słuchaczy wskazuje na psychologię. Nie jestem zaskoczony tą reakcją, ponieważ wiem, że w literaturze giełdowej dominuje przekaz, iż to właśnie psychologia stanowi najtrudniejszy aspekt spekulacji[…]

Nie zgadzam się z takimi opiniami. […] Wcześniej napisałem, że niewiedza, łatwowierność i zwykłe lenistwo to trzy główne przyczyny tego, że aż 90% traderów ponosi straty. 

Przez Pierwszy rok edukacji najczęściej popełniane błędy to : 

  • Bezkrytyczne słuchanie innych i stosowanie się do ich wskazówek
  • Reagowanie na wiadomość
  • Pytanie innych o ich opinie
  • Uśrednianie poziomów wejścia
  • Brak planu gry
  • „Co to jest zarządzanie pieniędzmi?” 
  • Traktowanie spekulacji jako źródło emocji
  • Traktowanie spekulacji jako zemsty lub wyrównywania rachunków. 

Błędy w drugim roku: 

  • Słuchanie innych i stosowanie się do ich wskazówek
  • Wiara w to, co się czyta i słyszy
  • Wpadnięcie w pułapkę przewidywań
  • Przekonanie, że więcej znaczy lepiej
  • Kłopoty z identyfikacją trendów i respektowaniem stopów
  • Przedwczesne realizowanie zysków
  • Brak planu transakcji
  • Naśladowanie innych graczy
  • Zmiana metody
  • Zmiana rynkowych guru
  • Zmiana rynków
  • Zmiana horyzontu czasowego
  • Zmiana maklerów
  • Dokonywanie zbyt dużych transakcji
  • Uzależnienie od rynku
  • Niecierpliwość
  • Nierealistyczne oczekiwania
  • Przesadny racjonalizm

Jak widać, Brent podaje cały zbiór błędów, które w większości w ogóle nie są związane z psychologią. Jednocześnie, to nie jest tak, że Brent dyskredytuje cały obszar tej nauki, ale moim zdaniem słusznie zauważa, że czysto zrzucamy na nią nasze niepowodzenia w pierwszym i drugim roku nauki.

Kluczem wydaje się, aby po przyswojeniu porządnej dawki wiedzy, zagospodarować sobie czas i miejsce na poprawę aspektów „emocjonalno-psychologicznych”. Ostatecznie, to przecież one w dużej mierze świadczą o tym, jakie kto osiąga wyniki. Kluczem jest kłaść nacisk na stosowne rzeczy w odpowiedniej kolejności. 

Spróbowałem to zebrać na poniższym wykresie. Spójrzcie jak oceniam ważność psychologii na osi czasu rozwoju tradera. Wnioski wyciągam na podstawie tego kiedy i w jakiej ilości uczniowie zaczynają popełniać błędy wynikające z braku kontroli emocji.

Uwaga: Nie jesteśmy od samego początku zmuszeni do pracy psychologicznej, jednak to nie znaczy, że nie warto jednocześnie pracować nad sferą mentalną. Ostatecznie, tak jak przeczytamy w dalszych częściach książki, to przecież kontrola emocjonalna i świadoma dyscyplina decydują, czy „na koniec dnia” osiągniemy pozytywne wyniki. 

Brent nie dyskredytuje obszaru samorozwoju czy umiejętności kontroli emocji, ale słusznie zauważa, że na tak wczesnych etapach nauki powinniśmy się skupić na kwestiach technicznych.

Moja historia:

Dostrzegałem problem w kwestiach mentalnych i coraz bardziej rozwijałem obszar nieprzepracowanych heurystyk, który jak się potem okazało nie był „wąskim gardłem” na 2020 rok. Brakowało mi poglądu osoby z zewnątrz, która popatrzyła by z lotu ptaka na moją sytuacje i powiedziała tutaj masz problem. W 2020 roku zrozumiałem, że potrzebuję zacząć badać statystycznie moje strategie. Zaliczając straty łatwiej mi było powiedzieć, że mam problem z trzymaniem się zasad niż zabrać się za badania statystyczne strategii. Zrzucałem straty na złą rutynę poranną czy cały czas ulepszaną rutynę wieczorną. Robiłem coraz więcej medytacji i ćwiczeń mentalnych. Dopiero wspomniana praca z trenerem w 2020 roku, spowodowała, że poszedłem do przodu. Specjalista, pokazał mi, że nie mam wystarczająco sprecyzowanych kryteriów decyzji i zbyt małą wiedzę o rynku. 

8. Brak świadomości, że trading wymaga czasu w ciągu dnia

Często obserwuję, jak niektórzy traderzy spędzają cały dzień na wymagającej, rutynowej pracy, a po niej starają się zarabiać na rynku. Wielu z nich myśli o tradingu jako o pracy prostszej niż ta wykonywana na co dzień. Jednak, jak już zdążyliśmy się przekonać, trading to jeden z najtrudniejszych zawodów na świecie, oferujący jednocześnie ogromne zarobki. Gdy dostępny jest odpowiedni kapitał, na przykład 1 milion dolarów, taka praca może przynosić spokojnie dochód rzędu 200 tysięcy dolarów miesięcznie. Niestety, niektórzy oczekują super wyników finansowych, inwestując nie tylko niewiele czasu, ale także pozostając w niskim stanie koncentracji.

Warto tutaj powiedzieć coś o osobach, które nie ukończyły programu LCT. Dochodziły do jakiegoś etapu kursu i przerywały naukę. Wspólnym ich mianownikiem był brak czasu i sił na trading po pracy. Każdy z nich miał jakąś pracę w pełnym wymiarze. Dawali radę ukończyć część teoretyczną programu, ale gdy potrzeba było praktykować wiedze na rynku, nie mieli jak tradować nawet tych 3. godzin dziennie! Po prostu chcąc mieć czas po pracy dla innych czy na odpoczynek, nie mieli już wystarczającej przestrzeni na trading. To trudna sytuacja, ale nie bez wyjścia. 

Wydaje się, że istnieje wiele opcji, aby stać się zawodowym daytraderem, nawet jeżeli pracuje się „na etacie”. 

Jedną z opcji jest zorganizowanie sobie tych 3. godzin handlu po pracy w pełnym skupieniu, aby ćwiczyć strategię (Michał Dudek też na początku tradował średnio po 3 h / dzień). Warto sprawdzić, czy ten styl handlu odpowiada, czy też ta praca w ogóle nas satysfakcjonuje. W międzyczasie można zbierać sobie oszczędności na podjęcie próby zmiany zawodu. Jak ta zmiana mogłaby wyglądać? 

Gdy nabędzie się poczucie stało-zyskowności można pomyśleć o zaryzykowaniu i wykorzystaniu oszczędności na pół roku czy rok utrzymania. Dodatkowo super by było mieć depozyt do handlu, ale jeżeli jego nie posiadamy, to też da się to jakoś rozwiązać (piszę o tym więcej w rozdziale: „Jak niskim kosztem zdobyć depozyt i zacząć się utrzymywać z tradingu? – 3 możliwości”)

Tak czy inaczej zawsze warto myśleć i planować kilka lat do przodu.

9. Poszukiwania zbyt ogólnego planu gry (zbyt mała i nieustrukturyzowana wiedza techniczna)

Myślimy, że jak już ktoś wymyślił strategie, to trzeba ją teraz tylko zdobyć.

Jak dziś pamiętam dzień, gdy na TJS-ie w 2015 roku koło Franka kłębiły się tłumy. Każdy chciał go odciągnąć na bok, żeby choć na chwile zyskać jego czas, „a może właśnie teraz powie jakiś sekret, który da mi 80% skuteczności”. Też tak wtedy myślałem.

Dlaczego może tak się dziać? Może dlatego, że to wymaga dużo pracy, a my mamy przekonanie, że zdobywając dostęp do sprawdzonej strategii, nie będziemy musieli wykonywać na nowo tej samej pracy, którą ktoś inny już wykonał. Człowiek jest istotą, która z natury dąży do osiągnięcia jak największych rezultatów przy minimalnym nakładzie pracy. To instynktowna tendencja do ochrony zasobów i energii.

Mój przypadek 

W 2015 r. dostałem od Franka strategię na jednej stronie A4. Wszystko tam było! Gdzie wejść, gdzie wyjść. Cieszyłem się z niej jak szczerbaty na suchary.  Dostałem strategie od znajomego ale równie dobrze, ty możesz ją znaleźć w jakiejś książce, na szkoleniu lub u znajomego youtubera.

Zacząłem ją stosować i po pierwszych super tradach, zaczęły się straty.

Dlaczego?

Gdy oglądam screeny z tamtego okresu widać, jak mało widziałem na rynku. Kompletnie nie rozumiałem jak zobrazowuje się na rynku prawo popytu i podaży. Nawet nie wiedziałem, jak rozpoznawać rodzaje impulsów i korekt, nie mówiąc już o bardziej zaawansowanych formacjach czy setupach. Frank to wiedział. A u mnie? Krótko mówiąc cała mechanika rynku leżała. Miałem nie ustrukturyzowaną wiedzę składającą się z luźnych fragmentów z różnych książek i własnych niesprawdzonych intuicji.

Nie ma złotego grala, to przepiękny mit. Parafrazując słowa Larry’ego Williamsa, z jego książki Sekrety Krótkoterminowego Tradingu: 

„Początkujący inwestorzy wierzą, że istnieje jedna, właściwa metoda spekulacji. że na ich naiwności czasem żerują autorzy książek czy twórcy szkoleń, newsletterów czy sygnałów transakcyjnych.

Nie ma żadnych perfekcyjnych systemów – to wymysł magików z branży szkoleniowej”.

Padłem ofiarą takiego myślenia. 

Chyba byłem przerażony tym, ile musiałbym wykonać pracy, żeby dojść do tego sam. Wtedy też jeszcze nie wiedziałem o wielu innych kwestiach. Myślałem, że jakieś narzędzie jest lepsze od drugiego itd. Rsi wygrywa ze stochem, a heiken ashi jest najlepsze na ziemi. Nie byłem świadomy o co tutaj się rozchodzi i gdzie czego szukać. 

Handel nie jest prosty. Jeżeli ktoś myśli, że trading plan składa się z pojedynczego założenia np.: „gram na wybicie pierwszej konsolidacji w sesji”, to może się na tym przejechać. Profesjonalny handel koniec końców jest dość prosty, ale nie jest łatwy. Gdyby taki był, większość by zarabiała!

10. Próba samodzielnej nauki (po taniości) i brak nadzoru mistrza 

Gdy zaczynałem, uczyłem się sam. Na początku nauki stajemy przed ogromem wiedzy i możliwości. Po pierwszych niepowodzeniach, orientujemy się, że wygląda to mega skomplikowanie. To tak jakbyśmy próbowali sami podejść do nauki stomatologii. Będąc na pierwszym roku, musielibyśmy samodzielnie wybrać książki jakie mamy czytać. 

Brak profesjonalnych szkół tradingu spowodował, że ludzie orientują się, że ten kawałek chleba nie jest taki, jak go sobie wyobrażali. Nie wiedza, jak go ugryźć. Skąd mielibyśmy wiedzieć, które książki będą dobre na teraz? Może akurat te, za które się zabieramy przydają się na 3. roku? Co z nich jest ważne? Czy wszystko? A może coś zmieniło się na rynku od czasu wydania książki? Co wtedy?
Ostatecznie nie są na tyle zdeterminowani, aby samemu przebić barierę, która istnieje w Polsce i po paru latach poddają się.

Moja historia

W Polsce nie widziałem uczelni gdzie mógłbym pójść i powiedzieć w dziekanacie: „chciałbym się zapisać na kierunek: DayTrading”, Wiedziałem, jednak, że zawód tradera nie jest prosty i wymaga poświęcenia naukowego jak na prawdziwych uniwersyteckich studiach.
Mógłbym pojechać na studia za granicę, do Londynu czy Stanów Zjednoczonych, albo na szkolenie do J. Rossa czy L. Williamsa jednak nie było mnie stać na taką wyprawę. Nie ma co się oszukiwać, dobra edukacja wymaga sporo pieniędzy, a zazwyczaj nie stać zwykłego obywatela na wydanie kilkuset tysięcy dolarów na naukę w najlepszych uczelniach zagranicznych.

Co więcej, nawet jeżeli miałbym środki, to wciąż mogłoby to nie wystarczyć. Dostać się na taką uczelnie to duże wyzwanie i nawet pieniądze wszystkiego nie rozwiązują.
Istniała jednak opcja rocznego mentoringu za ok. 9 tysięcy, na które też nie miałem wtedy kasy! Drugim argumentem żeby tam nie iść było błędne przekonanie brzmiące tak: „Od Franka mam lepsze sekrety niż zdobyłbym na profesjonalnym szkoleniu to po co mam tam iść” Co za głupie myślenie! Szczególnie, że Frank zachęcał aby tam pójść!

Gdybym wtedy miał tyle luźnej gotówki, moja droga potoczyłaby się na pewno inaczej. Jakbym zaczynał jeszcze raz, poszedł bym do jakiejś zwykłej pracy na kilka miesięcy i wybrał się na to szkolenie. Ja jednak chciałem spróbować sam z drobnym wsparciem innych traderów i bazując na książkach! 

Nauka z książek 

Od tradera z Londynu dostałem listę kilkunastu książek. Jednak, jak już pisałem było tyle możliwości, że trudno było się na coś zdecydować. Nawet po wybraniu jednej książki, zawsze pojawiała się inna, która miała nowy pomysł na moje strategie ;). Co więcej żadna książka nie wykładała „kawa na ławę” fajnie działającej i poukładanej strategii.

Dlaczego nie przekazuję strategii LCT w tej książce? 

Po pierwsze, ogrom wiedzy. Po drugie, cenny know-how. 

Czy możemy liczyć na to, że np. Robert Miner, Larry Williams czy Joe Ross wyłoży kawę na ławę kryteria podejmowanych przez nich decyzji. Zajmują oni czołowe lokaty w mistrzostwach świata tradingu. Czy w takim razie w książce za $100 przekażą konkretny system? Smb Capital sprzedaje szkolenie za $20 000, a książkę założyciela można kupić za $20. Pomyśl jaka musi być różnica w wiedzy! V.Tharp też sprzedaje książkę za $30, a 2 letnie szkolenie za ok $17 000.

Dlatego też i ja nie piszę, tutaj w książce, wypracowanych przez nas kryteriów. Jeżeli ktoś, nie chce przechodzić trudnej drogi samemu zgłasza się do nas na kilkumiesięczny program edukacyjny. Oszczędza przez to dużo czasu i pieniędzy płacąc nam za pracę, którą wykonaliśmy. Robiąc to samemu nie ma gwarancji dotrwania do zyskowności. 
Z drugiej strony nie jest tak, że książki są złe. Czytanie jest kolejnym kluczem do tego, żeby być dobrym i coraz lepszym. Sprawdziłem też na własnej skórze sporo kwestii z analizy technicznej i psychologii, które działają lepiej lub gorzej. Kursanci (mogą), ale nie muszą wykonywać tej pracy na nowo. 

Podsumowując, książki są podstawą w naszym centrum tradingu. Choć niezbędna wiedza do skutecznego handlu naszymi strategiami jest przekazywana na wykładach, zachęcamy uczniów do ciągłego przyswajania kolejnych ciekawych materiałów i poszerzania swojej wiedzy o bardziej zaawansowane techniki. Dlatego jeśli ktoś chce poszerzyć swoją wiedzę z jakiegoś obszaru, udostępniamy wypożyczenie książek, z których czerpaliśmy wiedzę. Poniżej zamieszczam dwie listy wybranych książek: techniczną i psychologiczną, na bazie których powstało know-how LCT.

Techniczne:

  • „Day Trading” – Joe Ross
  • „Naked Trading” – Alex Nekritin
  • „Sekrety Tradingu Krótkoterminowego” – Larry Williams
  • „Dynamic Trading” – Robert Miner
  • „Trading Manual” – Joe Ross
  • „Uniwersalne Zasady Spekulacji” – Brent Penfold
  • „Inside Bar” – M. Goliński
  • „Droga Żółwia” – Curtis M. Faith
  • „Street Smarts” – Linda Raschke & Larry Williams

Psychologiczne:

  • „Droga na Szczyt” – Anders Ericsson
  • „Psychologia Skutecznego Tradingu” – Steve Ward
  • „Mistrzowie Rynków Finansowych” – J.D. Schwager
  • „Deep Work” – Cal Newport
  • „Mental Edge” – Leszek Badurowicz
  • „Zasady” – Ray Dalio
  • „Akademia Kreowania Nawyków” – Kurs Video Online
  • „Pułapki Myślenia” – Daniel Kahneman
  • „Kształcenie Charakteru” – M. Kreutz
  • „Ekstremalne Przywództwo” – Willink Jocko, Babin Leif
  • „Insight – Droga do mentalnej dojrzałości” – Michał Pasterski
  • „The Mental Game of Trading” – Jared Tendler

Nauka z Internetu

Po książkach pozostaje jeszcze sprawa wiedzy internetowej. Czy warto wierzyć każdemu filmowi i informacji, jakie znajdziemy w sieci? Uważam, że wiele z wypowiedzianych tez jest błędnych. Początkujący rzadko potrafią rozróżnić, kogo i czego warto słuchać. Nie wiemy do końca, jaka jest prawda. 

Dlatego naszym uczniom pokazujemy wyselekcjonowane podcasty, materiały wideo i artykuły, aby nie musieli sami przeszukiwać całego internetu. Cały czas tworzymy i powiększamy naszą bibliotekę materiałów, których studenci słuchają i czytają, gdy na rynku akurat za dużo się nie dzieje. Informujemy uczniów, dlaczego warto poznać akurat te, a nie inne materiały. Jesteśmy oczywiście otwarci na to, co każdy z uczniów wnosi do naszej organizacji, dlatego platformie do komunikacji w LCT utworzyliśmy specjalny kanał o nazwie „dzielenie się wiedzą”, na którym można udostępniać interesujące materiały. Zakładamy, że całe życie się uczymy.

Uważamy także, że warto promować ciekawe treści. Dlatego jeżeli chcesz poszerzać swoja wiedzę i dostać zbiór kilkudziesięciu polecanych przez nas krótkich materiałów wideo (nie dłuższych niż 15 minut) to napisz do mnie, a wyślę Ci go.

11. Brak zaplecza finansowego

Jeżeli porównamy drogę moją i mojego ucznia to zobaczymy jeszcze jeden błąd, który słono mnie kosztował. Otóż Michał miał zaplecze finansowe, którego mi zabrakło. Gdy uczyłem się tradingu posiadałem tylko dochód nie większy niż wydatki bieżące. Wystarczało mi na utrzymanie bieżące ale prawie na nic więcej. Myślałem, że zrobię to jak robią to studenci. Czyli kasa na utrzymanie, a potem, gdy będę umiał robić to co robię, coś się wymyśli. W Polsce studia opłaca państwo, ale moich studiów tradingu nikt mi nie opłacał. Liczyłem, że pieniądze skądś się pojawią, ale się nie pojawiały.

Natomiast Michał przed zajęciem się tradingiem rozwiną biznes z żoną i posiadał dochód dużo większy niż podstawowe wydatki. Wykorzystał więc pieniądze z tego źródła na inwestycje w szkolenie z tradingu, a potem na zorganizowanie sobie depozytu. Podsumowanie naszych sytuacji obrazuje poniższa tabelka.

Moja droga Droga Michała
Brak wspólnikaWspólnik żona – wspólne czerpanie korzyści w przyszłości 
Dochód nie większy niż wydatki bieżące Dochód wspólny dużo większy niż wydatki bieżące
Oszczędności (zbyt małe 10k zł) Oszczędności (>20-30k zł)
Czas: 10h / dzień Czas: 5h / dzień

Jako, że celem jest posiadanie zaplecza finansowego intuicyjnie można wyczuć, że równie dobrze (oprócz posiadania biznesu z małżonkiem) sprawdzały by się inne opcje, takie jak: 

  1. Spore oszczędności:
    1. na utrzymanie przez 2 lata życia, 
    2. na profesjonalną naukę (kurs),
    3. na zdobycie depozytu w firmie prop-tradingowej,
  2. Rentierstwo,
  3. Wspólnik, z którym decydujecie, że inwestujecie w twoja naukę, a potem handlujecie wspólne pieniądze,
  4. Dochodowa firma, która jest już na stabilnym etapie i nie potrzebuje już tam waszej atencji.

Zabieranie się do inwestycji w nowy zawód, bez odpowiedniego zaplecza finansowego naraża nas na frustracje, ból, co w konsekwencji coraz bardziej oddala nas od sukcesu w tradingu.

Jeżeli spodobał ci się ten wpis możesz przeczytać o wiele więcej na temat stawania się zawodowym traderem w książce: Zawodowy DayTrader

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *